SENTIMENTAL FICTION

What is going to become of a deliberately assembled family album which at the same time was trying to investigate current haunting problems? What does such a form demand?
The need to modify reality, to thicken the time and the situation, to stage things, to create a certain fiction or the illusion of fiction which will make it easier to speak of one’s own reality.
What is this own, personal reality?
It is an image that simultaneously generates memory and determines what one would like to remember. It is also an ordinary snapshot or a family picture, as well as an after-image and deja-vu.
It is both an account and reminiscence.
Sensitivity to images that are already familiar, that once appeared somewhere before our eyes – eyes conscious or unconscious of what they were seeing.
These images are scenes from movies we have seen, which are put together yet again from the surrounding elements by force of inertia. It is a state in which one wants to build an absolute monarchy of the image and cut oneself off from the non-ideal.
To live in this fiction, tangling it up with the form of a family album, framing it and hanging on a hook.

What is a family album without people who can identify the photographs it contains? An album without signatures, names, dates, names of places and the whole context which made it function as a collection of memories of a family? What is left of it when it is handled by someone to whom it was not addressed? What becomes of the reading of only the visual layer which is usually of secondary importance during the selection and choosing of the photographs for the album? What does the narrative springing from the sequence of the pictures, scenes, portraits and views speak about? Is it somehow related to the original intention of the author or is it completely at odds with it? Is another, partly reverse situation, possible, a situation in which the photograph without knowledge, consciousness and the will of the artist illustrates the synthesis of the future fate of those who appear in the photograph, the synthesis expressed precisely by means of the meanings and contents of the purely visual layer?
Is it possible to displace memories by the photographs that were taken at the very same time? Can one have a memory consisting only of photographed images, i.e. can one have a memory consisting of photographs only?

Created in: 2009-2011.

***

 

Co powstanie ze świadomie budowanego albumu rodzinnego, który równocześnie, w tle będzie próbował zgłębiać bieżące, nurtujące problemy?Czego wymaga taka forma?Potrzeba modyfikacji rzeczywistości, zagęszczenia czasu i sytuacji, inscenizacji, stworzenia pewnej fikcji, lub iluzji fikcji, która ułatwi mówienie o własnej rzeczywistości.Czym jest ta własna rzeczywistość?To sam obraz, który równocześnie tworzy pamięć, jak i determinuje to, co chciało by się pamiętać. To równocześnie zwykły„snapshot” czy zdjęcie rodzinne, jak i powidok i deja-vu.To zarazem relacja i reminiscencja.

Wyczulenie na obrazy, które są już znajome, które gdzieś już się kiedyś pojawiły przed oczami – świadomymi czy nieświadomymi tego co widzą.
To sceny z widzianych filmów, które ponownie, siłą bezwładu układają się z elementów otoczenia. To stan, w którym chce się żyć w tej fikcji, splatając ją formą albumu rodzinnego, oprawiając w ramkę i wieszając na haczyku.

Czym jest albumu rodzinny bez ludzi potrafiących zidentyfikować znajdujące się wewnątrz fotografie? Album pozbawiony podpisów, imion, dat, nazw miejsc i całego kontekstu, który sprawiał, że działał on jako zbiór pamięci o rodzinie? Co z niego zostaje, gdy bierze go do ręki, ktoś, do kogo nie był on adresowany? Co powstaje z czytania samej warstwy wizualnej, która zazwyczaj jest rzeczą drugoplanową przy selekcji i doborze zdjęć w albumie? O czym mówi, powstała z następstwa i zestawienia zdjęć, narracja scen, portretów, widoków? Czy jest to w jakiś sposób pokrewne z pierwotną intencją autora, czy też zupełnie do niej nie przystaje? Czy możliwa jest sytuacja, w której zdjęcie, bez wiedzy, świadomości i woli twórcy, ilustruje syntezę późniejszego losu tych, którzy znajdują się na fotografii, wyrażoną właśnie w znaczeniach i treści warstwy czysto wizualnej? Czy możliwe jest wyparcie wspomnień przez fotografie powstałe równolegle? Czy można mieć pamięć złożoną jedynie z obrazów, które były sfotografowane, czyli faktycznie mieć pamięć samych fotografii?

Czas powstania: 2009-2011.

 

Wstęp autorstwa Marka Gardulskiego:

„List do Kuby
I.
Coś Cię zachwyca w świecie, który obserwujesz. Ale ten świat znajduje sie w ciągłym ruchu, a patrzenie na niego to nieskończona ilość spojrzeń. Jak skondensować na jednej fotografii takie nagromadzenie doznań? Jak wybrać i dostrzec  ten „właściwy moment”?  To chyba nie wystarcza,  bo Twoja fotografia to przecież nie chłodna relacja o obcej rzeczywistości. Usiłujesz pomieścić w tym ujęciu  i siebie, i to, jak patrzysz na wycinek bliskiego Ci  świata oraz dowód Twojej nim fascynacji.

Okazuje się, że czasem musimy  zatrzymać na moment rzeczywistość a  może cofnąć lub  przenieść chwilę w inne miejsce albo inny czas. Może połączyć kilka momentów w jeden? Czy o to chodzi?  To jednak nie jest  fikcja, bo za ostatecznym obrazem kryje się prawda o rzeczywistości i prawda o Twoim patrzeniu na nią… O jej odczuwaniu…To nie fikcja. Powiedziałbym, że to szczególny sposób upozowania realnego świata.

II.

Fotografie opowiadają o codziennym życiu. Na zdjęciach, Ajka patrzy wieczorem w ekran komputera, sprząta w kuchni, wygląda przez okno, śpi, kąpie się itd.  To najzwyklejsze czynności, które na Twoich fotografiach nabierają zupełnie innego wymiaru. Zaczynam tracić pewność, czy aby na pewno ta historia jest opowieścią o Ajce. Niby tak, ale coraz wyraźniej widzę te zdjęcia jako dokument…dokument Twojej fascynacji…Fotografie opowiadają o niej, ale wydaje się to drugorzędne wobec : „tak ją zapamiętuję” lub nawet „tak ją chcę zapamiętać”. Drugorzędne także wobec: „te widoki wklejam do albumu i one maja być świadectwem czasu”

III.

To wspaniałe, kiedy sztuka potrafi uczyć nas patrzenia. Kiedy zaczynamy widzieć nowy dla nas świat dzięki temu, że patrzymy „poprzez” artystę. Być może dlatego, że takie jest światło, taki kolor i kompozycja kadrów, odczuwamy bliskość historii sztuki… Z tych i pewnie wielu innych powodów, Twoje fotografie mają chyba taką zdolność. Kontemplacja światła, poddanie się fascynacjom i nastrojom, „dotykanie czasu”… To może brzmi trochę dziewiętnastowiecznie, ale jest to piękna część tej tradycji.

Poza tym Twoje prace to piękne fotografie. „
Kraków 27.06.2011
Marek Gardulski